Pozdrawiam cieplutko w te chłodne dni :*
Iwona
26
Obudził się wcześnie rano. Otworzył leniwie oczy i
przeciągnął się w swoim wielkim małżeńskim łożu niczym wybudzony z drzemki
kocur. Pierwszy raz od kilku dni czuł się wypoczęty mimo, że zegar który stał
na komodzie naprzeciwko łóżka wskazywał dopiero 6:00. Przekręcił się na bok
spoglądając tęsknie na pustą połowę łóżka. Oddał by wszystko aby Ruda była z
nim tu teraz. Uśmiechnął się delikatnie na myśl o nocy jaką wspólnie spędzili i
pogładził dłonią satynową, zimną pościel. Wyobraził sobie, że gładzi jej
delikatna skórę pleców. Wstał niechętnie i poszedł do łazienki odświeżyć się
pod prysznicem i zrobić poranną toaletę.
Mył zęby kiedy usłyszał dzwonek do drzwi. Postanowił nie
otwierać chociaż bardzo zaciekawiło go co za gość dobija się tak wcześnie do
jego domu. Dzwonek ucichł a po chwili rozległo się głośne pukanie. Andrzej
założył na siebie szlafrok i zszedł na dół. Przez chwile pomyślał, że to być
może Wiktoria ale było jeszcze bardzo wcześnie a po za tym umówili się już w
szpitalu.
- Dzień dobry profesorze – otworzył drzwi swojemu gościowi
-Adam?
- Musimy pogadać – bez zaproszenia i nie zrażony wczesną
godziną wszedł do salonu i od razu usiadł na wielkiej kremowej kanapie
zwróconej do ogromnego okna z widokiem na ogród.
- Czy ty wiesz która jest godzina?! – Falkowicz wyraźnie
zdenerwował się zachowaniem Adama. – Jeżeli przyszedłeś po pieniądze to od razu
mówię, że teraz nic nie dostaniesz. Sprawy w Szwajcarii jeszcze się nie
ustabilizowały…
- Nie ustabilizowały i już raczej się nie ustabilizują –
Adam wstał gwałtownie z kanapy – Ty jeszcze nie wiesz – powiedział bardziej do
siebie niż do niego widząc jego zdziwioną minę – No tak śpisz sobie w najlepsze
a Szwajcarzy właśnie odsunęli Cię od badań nad naszym lekiem.
Falkowicz z wrażenia usiadł.
- Co takiego!?
- Nie chcą mieć z tobą nic wspólnego…
- To jest moja cząsteczka, mój patent i mój lek! Nie mogą
tego zrobić…
- Mogą i najwyraźniej już to zrobili. Nie wiem o co chodzi i
chyba nie chce wiedzieć… Ale chce mojej połowi pieniędzy!
- Teraz nic nie dostaniesz – Andrzej był wyraźnie zamyślony
- Chyba mnie nie zrozumiałeś… ja nie proszę cie o moje
pieniądze tylko ja ich żądam.
- Dostaniesz swoją część jak przyjdzie na to pora –
powiedział ostro. – A teraz zejdź mi z oczu.. musze pomyśleć. A i na pewno nie
będzie mnie dzisiaj w szpitalu. Przejmujesz wszystkie moje operacje. – znów się
zamyślił – Cholera miałem się dzisiaj
spotkać z Wiktorią. Jakoś będę się
musiał wytłumaczyć. – Adam, gdybyś spotkał dziś doktor Consalidę przekaż
jej, że musiałem pilnie wyjechać ale nasza rozmowa jest cały czas aktualna.
- Rozmowa… Jasne.
- Idź już.
- Nie musisz odprowadzać mnie do drzwi – stwierdził kpiąco –
A i jeszcze jedno. Daj spokój Wiktorii, odczep się od niej… ty na nią nie
zasługujesz. To dobra dziewczyna a ty ją ranisz. Podejrzewam, że to przez
Ciebie przepłakała ostatnie kilka nocy…
W Falkowiczu obudził się gniew. Jakim prawem ten smarkacz
się miesza i w dodatku go poucza. Nieomylnego profesora Falkowicza. Jednak na
ostatnie słowa młodego chirurga Andrzej posmutniał. Płakała przez niego… Te
słowa zadziałały jak kubeł zimnej wody.
- Przestań się mieszać w nie swoje sprawy i zejdź mi z oczu
– podszedł do drzwi i teatralnie je otworzył.
- Nie pozwolę Ci jej skrzywdzić - Adam szybko wyszedł i skierował się do
swojego samochodu zaparkowanego przed willą profesora. Ruszył w stronę szpitala
z iskiem opon.
***
Wiki obudziły promienie słońca wpadające przez odsłonięte żaluzje.
Leżała w łóżku rozmyślając o ostatnich wydarzeniach. Zatęskniła za Blanką..
bardzo jej teraz potrzebowała. Brakowało jej kogoś komu mogła by się wyżalić,
przytulić, przelać te wszystkie uczucia które się w niej nagromadziły przez
ostatni czas. Co prawda miała Agatę ale nie chciała jej obarczać swoimi
problemami. Miała ona wystarczająco dużo swoich zmartwień.
Kiedy wstała z łóżka było tuż przed 9. Ubrała się szybko i
zeszła na dół napić się kawy i zjeść śniadanie. Ściskało ją w żołądku. Od rana
czekała na moment kiedy spotka się z profesorem. Posprzątała po zjedzonym przez
siebie śniadaniu i ruszyła w kierunku szpitala. Od razu skierowała się do
gabinetu Falkowicza. Zapukała i chwyciła za klamkę ale było zamknięte.
- Dziwne… chyba na
parkingu nie było jego samochodu – pomyślała. Poszła do lekarskiego. Na
tablicy zabiegów ani razu nie zostało wymienione nazwisko Andrzeja. Już miała
opuścić lekarski kiedy wpadł na nią Adam.
- Historia lubi się powtarzać – zaśmiał się chirurg
- Tym razem to ty wpadłeś na mnie. Zamyślony? – Uniosła brwi
- Zabiegany. A wszystko przez tego twojego… kochasia pomyślał-… mentora. Wyjechał gdzieś sobie
a na mnie zwalił wszystkie swoje operacje.
Jak to wyjechał?! Kiedy?! Gdzie?! – Takie pytania od razu zaczęły
cisnąć się na usta rudowłosej jednak powstrzymała się przed ich zadaniem. – Aha
– zamyśliła się na chwilkę. – No nic w takim razie ja się zbieram. Mam jeszcze
troszkę wolnego do wykorzystania – puściła oczko Adamowi – trzeba to jakoś
wykorzystać – powiedziała z udawaną radością i wyszła z lekarskiego. W głowie
cały czas zadawała sobie pytanie co skłoniło Falkowicza do tak nagłego wyjazdu.
PS: Jeżeli wkradły się jakieś błędy to bardzo przepraszam :)
No ładne :) Będzie dziś next ? Już jest wolne od szkoły to może masz czas żeby pisać :) Dużo wenki życzę i CZEKAM DZIŚ !!!!
OdpowiedzUsuńNie na jak się wali to wszystko na raz. Czekam na kolejne imam nadzieję, ze szybko coś dodasz, tak na święta:)
OdpowiedzUsuńNie obiecuje ale może niedługo coś się pojawi ;) I dziękuję za komentarze :*
OdpowiedzUsuńKolejna świetna część, mimo braku FaWi. Wydawało się, że wszystko się między zakochanymi wyjaśniło, a tutaj kolejne komplikacje.
OdpowiedzUsuńAdam to wredna szuja... Mam nadzieję, że Andrzejowi uda się sprostować nieporozumienie wywołane przez Krajewskiego. Czekam na nexta niecierpliwie i wspieram Cię w poszukiwaniu weny ;)
/Ola
kiedy następna część
OdpowiedzUsuńBędzie coś dziś ?
OdpowiedzUsuńDziś już raczej nie dam rady bo czeka mnie jeszcze masa sprzątania...
OdpowiedzUsuńA jutro?
OdpowiedzUsuńJeżeli tylko wena dopisze to kto wie ;)
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńHej fajna część i czekam na kolejna - ja również dodałam :)
OdpowiedzUsuńDZIŚ NEXT DZIŚ NEXT DZIŚ NEXT DZIŚ NEXT !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńOj dzisiaj miałam strasznie stresujący dzień więc nie dam rady na pewno nic naskrobać . Nexta spodziewajcie się sobota wieczór - niedziela :)
OdpowiedzUsuńPS: Dzisiaj pierwsza jazda autem po mieście w dodatku taka z zaskoczenia.... nie nastawiałam się wgl że dzisiaj będę już jeździła :O A tu takie zaskoczenie na wstępie i ogromny stres... teraz emocje schodzą i jedyne o czym marze to położyć się w łóżku pod ciepłym kocykiem xD
Nie miałam czasu skomentować. Jest świetne! :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :D
~ruda
Dodasz dziś? BŁAGAM
OdpowiedzUsuńNo i jak będzie dziś .....?
OdpowiedzUsuń