27
Wyszła przed ogromny budynek szpitala i popatrzyła w stronę
hotelu dla rezydentów. Nie miała na razie ochoty tam wracać. Coraz częściej
zastanawiała się nad wynajęciem jakiegoś małego mieszkanka w pobliżu miejsca
pracy. Miejsca tylko dla siebie. Niedużego, przytulnego lokum gdzie mieszkała by tylko ona jej smutki i
radości. Wyprowadziła by się już dawno ale szkoda jej było Agaty. To jej
przyjaciółka. Jedyna osoba której może mówić o wszystkim i szczerze rozmawiać.
Szła przed siebie. Gdziekolwiek byle nie do domu. Do
pytających spojrzeń Agaty, naburmuszonego na wszystko dookoła Przemka,
ciekawskiego Jakubka i wścibskiego Adama. Skierowała się do przyszpitalnego
parku gdzie jeszcze kilka dni temu spotkała się z Andrzejem. Tutaj w spokoju mogła przeanalizować to co
działo się w ostatnim czasie. Jak to się stało, że tak bardzo zbliżyła się do
Falkowicza? Zafascynował ją. Nie. Nie do końca… gdyby to była tylko zwykła
fascynacja nie tęskniła by za nim i nie martwiła się. Usiadła na ławce i
schowała twarz w dłonie. Miała już dość tego, że czuje się taka niezdecydowana
i zagubiona. Musi w końcu poukładać swoje sprawy. Koniec zgrywania rozkapryszonej
małolaty. Przeczesała dłonią rude rozpuszczone włosy i uniosła wzrok. Od razu w
jej oczy rzuciło duże białe BMW które nie mogło należeć do nikogo innego jak do
Falkowicza. Stało w ustronnym miejscu na szpitalnym parkingu. Przez jej twarz
przemknął delikatny ledwo zauważalny uśmiech. Wzięła torebkę i od razu poszła w
kierunku szpitala. Musiała się z nim zobaczyć nawet jeśli nie będzie chciał z
nią rozmawiać.
Stanęła przed drzwiami jego gabinetu i delikatnie zapukała…
***
Wrócił. Tym razem na tarczy… Ale przecież on się nigdy nie
poddaje. Coś wymyśli. Nie pojechał nawet do domu się przebrać. Nie lubił w
takich chwilach siedzieć sam w domu. Wolał swój gabinet. Równie pusty jak jego
posiadłość ale miał to poczucie, że wokoło kręci się mnóstwo ludzi. W szpitalu
nie czuł się tak samotny jak w domu. Zaparkował samochód i poszedł do gabinetu.
Udało mu się przejść przez korytarz niezauważonym. Rozsiadł się na swoim
czarnym fotelu i od razu sięgnął po szklankę i butelkę whisky. Nalał sobie i od
razu wypił całą zawartość na raz. Szybko uzupełnił szklanice. Chciał się upić
aby choć na chwile rozluźnić się i zapomnieć o problemach. Ostatnio tyle
zwaliło mu się na głowę. Kłótnie z Wiktorią – niby są razem a tak naprawdę nie
są… sam już nie wiedział. Stracił ją? Ale czy tak naprawdę kiedykolwiek ją
miał… w końcu nigdy szczerze nie rozmawiali o uczuciach. Adam – dzieciak. Jak
tylko zaczynają się problemy to on odwraca się plecami i staje przeciwko niemu.
Tak naprawdę nie można na niego liczyć. Nie dorósł jeszcze. Badania – całe
życie poświęcił dla badań. A teraz to wszystko traci. Knuł, kombinował,
oszukiwał ludzi… Wszystko dla cząsteczki nad którą pracował. A teraz? Nie
zostało mu już nic.
Usłyszał delikatne pukanie do drzwi.
- Proszę- powiedział ostro przekonany, że to Adam który za
chwilę znów zacznie domagać się pieniędzy. Nawet nie podniósł wzroku na osobę
która weszła do gabinetu.
***
Usłyszała ostry dźwięk głosu profesora. – Chyba jest nieźle zdenerwowany -
pomyślała i niezrażona weszła do gabinetu. Siedział bokiem do drzwi i podpierał
głowę na ręce. Na biurku oprócz sterty poukładanych dokładnie dokumentów stała
na wpół już pusta butelka whisky.
- Jeżeli przyszedłeś po pieniądze to od razu mówię, że w
najbliższym czasie ich nie zobaczysz.
- Andrzej… - wydusiła w końcu z siebie. Nie wiedziała czy
się odzywać czy nie. W głosie Andrzeja było słychać żal, smutek i gorycz
wymieszane razem.
Odwrócił się szybko niczym oparzony i spojrzał na swojego
gościa którym nie był Adam a Wiktoria.
Popatrzyła na nią zaskoczony jej obecnością a ona w jego
szarych oczach od razu wyłapała iskrę radości.
- Wiki co ty tu robisz? – stracił na chwilę rezon
- Pracuję – rozbawiła ją jego reakcja na jej osobę. – A ty?
Co ty tu robisz? – popatrzyła na butelkę z trunkiem oraz napełnioną do połowy szklankę – I gdzie
ty w ogóle się podziewałeś?! – nie wytrzymała. Tak bardzo dusiła w sobie to
pytanie ale musiała je zadać. Nie tylko dlatego, że była po prostu ciekawa ale
i dlatego, że jej na nim zależało. Wstał i zapiął guzik od swojego idealnie
dopasowanego garnituru.
- Mieliśmy porozmawiać – zaczął
- Po to tutaj przyszłam – przerwała mu
- Usiądź – wskazał jej czerwony fotel stojący naprzeciwko i
z powrotem zajął miejsce za biurkiem. – Zapowiada się dłuższa rozmowa –
powiedział bardziej do siebie niż do niej.
- Odpowiesz mi – wpatrywała się w niego odważnie swoimi
zielonymi oczami.
- Byłem w Szwajcarii. Miałem tam kilka spraw do załatwienia.
Napijesz się ? – uniósł delikatnie butelkę i dolał sobie troszkę do szklanki.
- Andrzej co się stało? Powiedz mi. Przecież widzę, mnie nie
oszukasz. Wyjechałeś tak nagle… musi być jakiś powód.
Zignorował ją i upił duży łyk procentowego napoju.
- Przestań – odsunęła od niego szklankę którą odstawił i
butelkę – Wystarczy na dzisiaj a po za tym to nie jest rozwiązanie problemów –
powiedziała z troską.
- Zostałem odsunięty od badań. Szwajcarzy nie chcą mieć ze
mną nic wspólnego. Odebrali mi to nad czym pracowałem całe życie. – powiedział
przybierając maskę obojętności mimo, że w środku się w nim gotowało. – Nie
pozostało mi nic innego jak po prostu się upić – chciał sięgnąć po butelkę ale
Wiktoria mu to uniemożliwiła i złapała go za rękę. Widziała, że na profesora
zaczęły działać już procenty z wypitego alkoholu. Nie chciała żeby ktoś
zobaczył go w szpitalu w stanie upojenia alkoholowego.
- Jedź do domu. Lepiej żeby nikt Cię tu dzisiaj nie
zobaczył. Zamówię Ci taksówkę. A rozmowę dokończymy jutro. O ile znowu gdzieś
nie znikniesz – uśmiechnęła się do niego a on odwzajemnił uśmiech.
- Już nigdzie się nie wybieram…
PS: Tradycyjnie przepraszam za błędy...
kiedy następna część
OdpowiedzUsuńpisz trochę częściej
Świetne... Andrzejek prawie pijany i ta radość Wiki na widok jego samochodu :) Czekam na ich rozmowę. DODASZ COŚ DZIŚ ?
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarze i wgl za to, że ktokolwiek ma chęci czytać moje wypociny xD Gdybym tylko mogła to pisała bym częściej ale cały tydzień mam zajęcia prawie zawsze do 15 :/ Do tego jeszcze doszedł teraz kurs na prawo jazdy. W weekend wolontariat. Po za amatorskim pisaniem zajmuje się też amatorską fotografią. Jeżeli zechcecie to mogę wstawić jakieś przykładowe foto ;) Myślę, że zdjęcia wychodzą mi lepiej niż pisanie :D No i życie prywatne na które i tak mam mało czasu. Już czasami głupio odmawiać mi znajomym spotkania czy jakiejś imprezy bo wiecznie mówię, że nie mam czasu. Ale taka jest przykra prawda xD
OdpowiedzUsuńDoba ma stanowczo za mało godzin :D
Też uważam, ze doba to jednak za mało xdd A ty się realizuj we wszystkich marzeniach, bo tylko one dają nam radość z tergo czasami zbyt powalonego życia. A poza tym to najważniejsze, ze się starasz i piszesz co b. dobrze ci wychodzi. czekam na next:)))))))))))
UsuńCudo;0 Wiktoria jaka uszczęśliwiona na sam widok auta Andrzejka:) Czekam na kolejne części
OdpowiedzUsuńJa już chcę nexta
OdpowiedzUsuńKolejna świetna część, kolejna świetnie napisana rozmowa FaWi. Mam nadzieję, że oni w końcu pokonają piętrzące się problemy i stworzą szczęśliwy związek. Cóż mam Ci powiedzieć Iwonko ? Masz talent i pomysły, nie zmarnuj tego ;-) Co do zbyt krótkiej doby to w stu procentach się zgadzam. Czasu ciągle brak szczególnie, jak się ma tyle obowiązków, a od życia chce się czerpać więcej i więcej. Ciężko z czegokolwiek zrezygnować :-)
OdpowiedzUsuńP. S Fotografujesz ? Chętnie zobaczę jakieś Twoje zdjęcia.
Pozdrawiam cieplutko :-)
/Ola
Super pomysł z tymi zdjęciami :) Dodaj parę :) A kiedy kolejna część ?
OdpowiedzUsuńKiedy będzie next?
OdpowiedzUsuńNie wiem czy mam szanse na odpowiedź, ale liczę na to że kiedyś dodasz następną część. Nie można zmarnować tak dobrego opowiadania brakiem zakończenia...
OdpowiedzUsuńPóki co zapraszam na opowiadanie o Falkowiczu i Matyldzie - http://historia-fady.blogspot.com/