Wiem kochane najpierw mówiłam, że w piątek... potem, że przed południem i coś mi te obietnice nie wyszły. Przepraszam. Dzisiaj był tak piękny dzionek, że prawie cały czas gdzieś spacerowałam ... :D
Proszę bardzo... kolejna część opowiadanka;)
CZ. 22
Agata rozpakowała
szybko zakupy a w międzyczasie zrobiła dwa kubki kakao z którymi zamierzała
odwiedzić Consalidę. Stanęła przed drzwiami jej pokoju i zawahała się.
Pomyślała, że może Wiki potrzebuje chwili samotności a ona tylko niepotrzebnie
ją zdenerwuje. Wiki jakby telepatycznie na tą myśl Agaty zawołała ją.
- Agata wchodzisz czy masz zamiar modlić się przed moimi
drzwiami – powiedziała nie odrywając nawet na chwilę wzroku wbitego gdzieś w
przestrzeń za oknem.
Blondynka uśmiechnęła się i szybko wparowała do pokoju
zamykając za sobą drzwi i stawiając na stoliku kubek z kakao dla przyjaciółki.
- Masz szósty zmysł? – zapytała lekko rozbawiona mimo iż
widziała w jakim nastroju jest ruda – Nie chwaliłaś się tym wcześniej
- Słyszałam jak Przemek trzaska drzwiami a potem jak ktoś
wchodzi po schodach . . . Dzięki za kakao – wzięła kubek w ręce i upiła łyk
gorącego napoju – Mmm pyszne…
- O co poszło? – zapytała doskonale znając odpowiedź
- Agata wiesz, że jesteś jedyną osobą która bezczelnie nie
włazi z buciorami w moje życie? Przemek cały czas próbuje mnie kontrolować… Za
kogo on się uważa! – zdenerwowanie Wiki zaczęło budzić się na nowo.
- Wiki spokojnie przy mnie nie musisz wrzeszczeć – uspokoiła
ją Agata – Widzę, że ktoś skutecznie nadepnął Ci dzisiaj na odcisk. Co się
stało?
-Mówiłaś mi, że mam się nie angażować . . .- westchnęła
głośno jak by to miało przynieść jej ulgę – ale ja chyba nie potrafię Agata –
spuściła głowę. Czuła się słaba. Była zła na siebie. W końcu nazywa się
Consalida! Wszyscy mają ją za kobietę ze stali a ona tym czasem w ciągu jednego
dnia na zmianę wybucha złością i się rozkleja. – Po prostu nie potrafię . . . –
przytuliła się do Agaty
- Ciiii…wszystko się ułoży, będzie dobrze, zobaczysz –
pogładziła rudą po włosach – Wiki… czy profesor . . . czy on - nie wiedziała jak zadać to pytanie – on cię
nie skrzywdził, prawda? – zapytała z lekkim przerażeniem co rozbawiło Wiktorię.
- Nie zrobił nic bez mojego przyzwolenia – zarumieniła się
lekko i obie się roześmiały.
- Opowiadaj ze szczegółami – Agata usiadła na łóżku jak mała
dziewczynka czekająca na swoją ulubioną bajkę.
- Pozwól kochana, że szczegóły pozostawię tylko dla siebie –
ostudziła emocje Agaty – Ale powiem Ci, że jest on niezaprzeczalnie bogiem
seksu – rozmarzyła się Wiki a Agata aż pisnęła i przytuliła rudowłosą.
- Wiedziałam, no po prostu wiedziałam, że długo nie
wytrzymacie. Wystarczyło spojrzeć na was
wtedy kiedy cię odprowadzał. Niczym dwa wygłodniałe zwierzęta..
- Agatko spokojnie bo ci żyłka pęknie – przerwała jej
słowotok Wiki i lekko posmutniała
- Hej Wiki co jest? – euforia która szybko zalała Agatę
teraz równie szybko ją opuściła
- Tak jak wspomniałam nie potrafię się nie angażować… Dla
niego był to tylko seks… A dla mnie…dla mnie to było coś więcej. Uzależniłam
się od niego rozumiesz? Uzależniłam się od faceta który miesiącami mnie gnoił…
Myślisz, że dlaczego tak nagle się zmienił? Obrał sobie nowy cel. Chciał tylko
zdobyć moje ciało, przelecieć mnie a ja mu na to pozwoliłam – spuściła głowę –
od jutra wszystko wróci do normy a ja mogę być zła tylko sama na siebie…
-powiedziała szeptem
- Powiedział Ci to? – zapytała z niedowierzaniem blondynka.
Wszyscy w Leśnej Górze znali ostry charakter profesora ale gdyby naprawdę tak
potraktował Wiki to całkowicie skreślało by go jako człowieka. Nie mogła
uwierzyć, że pozwolił by sobie na takie coś. Po za tym ostatnio nie dało się
nie zauważyć, że to przy Wiktorii profesor najczęściej się uśmiecha.
- Nie, wręcz przeciwnie… powiedział, że bał się o swoją
pozycję bo jestem dobrym chirurgiem i że nasze relacje nigdy już nie będą takie
jak kiedyś…
- No widzisz. To po co dobierasz sobie do głowy jakieś
czarne scenariusze? – skarciła ją Agata.
-Bo nie potrafię mu zaufać. Dzisiaj było mi tak dobrze,
czuję się przy nim naprawdę bezpiecznie ale nie wiem na czym stoję i to cały
czas wprowadza jakieś nieprzyjemnie napięcie i niepokój. Jest cudownie a za
chwilę ogarnia mnie taki strach, że nie panuję nad sobą. Nie chce żeby znowu
kolejny facet mnie zranił… ale w dziwny sposób przed Falkowiczem nie potrafię
się bronić.
- Kochasz go – bardziej stwierdziła niż zapytała Agata
Wiki wolała nie udzielać odpowiedzi. Pogubiła się i sama już
nie wiedziała co czuje.