poniedziałek, 6 stycznia 2014

CZĘŚĆ 14

Kompletnie nie jestem zadowolona z tej części :( Miałam dzisiaj mało czasu na pisanie mimo wolnego dnia i teraz wiem, że próba wykrzesania z siebie czegoś na siłę to nie najlepszy pomysł...
Mam nadzieję, że spojrzycie na tą część łaskawszym okiem :)
Następna część niestety dopiero w niedzielę ale obiecuję, że tym razem postaram się was nie zawieść;) 
Kończy się półrocze a to oznacza masę nauki. Niektóre przedmioty w tym roku kończą nam się definitywnie więc trzeba się przyłożyć...
Wiem, że i tak rzadko dodaję ale niestety teraz znów będę musiała się ograniczyć... Będę dodawała jedną część w ciągu weekendu. Przepraszam ale napięty grafik dnia codziennego nie pozwala mi na częstsze pisanie :( A i tak piszę po nocach co rano podczas wstawania o 5 jest mocno odczuwalne w skutkach :/ Jak zwykle się rozgadałam... 


CZ.14

Wiki wróciła do hotelu. Padła nieprzytomnie na łóżko, nie miała nawet siły iść pod prysznic.
Skuliła się  na łóżku i myślała o do niedawna jeszcze znienawidzonym przez nią profesorze. Ostatnie wszystkie jej myśli zapełniała jego osoba. Zmienił się, nie można było tego nie dostrzec. Ale czy to dzięki niej? Czy  może znowu coś planuje za plecami wszystkich i tylko udaje? Dzisiaj zachowywał się tak ja gdyby mu na niej naprawdę zależało. Wiedział że jest zmęczona więc pomógł jej chociaż wcale nie musiał. Mógł przecież wrócić do domu. A może on chce zdobyć tylko kolejne trofeum w postaci jej ciała? Może planuje tylko się z nią przespać i znów powrócić do dawnej Falkowiczości?
Długo rozmyślała aż w końcu zasnęła przytulona mocno do poduszki…

Cały tydzień był bardzo pracowity. Krajewski wyjechał, nie powiedział nawet dokąd i na jak długo. Wiki przejęła wszystkich jego pacjentów. Obiecali sobie z Andrzejem kolacje ale byli tak zapracowani, że nie mieli czasu dla siebie. Wiki większość czasu spędzała na bloku a Andrzej zajmował się pracą nad badaniami, pomagał przy pacjentach i dodatkowo obrał sobie za cel utemperować stażystki. Ganił je na każdym kroku i zaganiał do najgorszej roboty kiedy tylko nadarzyła się okazja, aż w końcu zaczęły go dla świętego spokoju unikać.

***

Profesor znalazł chwilę przerwy żeby usiąść na kanapie w swoim gabinecie. Miał ochotę na – kolejną już tego dnia – mocną kawę. Wiedział, że pice kawy w tak dużych ilościach jest szkodliwe ale bez tego nie był w stanie trzeźwo myśleć… Od kiedy właściwie ja zacząłem tyle pracować… i to z taką angażacją i poświęceniem dla pacjentów? – zastanawiał się w myślach
Do gabinetu weszła Wiki.
- Cześć – powiedziała nieprzytomnie siadając przy nim na kanapie.
- Witam Panią doktor – ucałował ją lekko w czubek głowy – przerwa? – zapytał
- Co? Nie dzisiaj nie mam przerw nawet na to by pójść do toalety – wstała – przyszłam po dokumenty pacjenta Adama z pod 8
Falkowicz podniósł się ociężale. Noga znów zaczęła o sobie przypominać. Podał Wiktorii dokumenty
- Całe szczęście, że od jutro weekend. W końcu wolne… - wymusił uśmiech. Był tak zmęczony i tak doskwierał mu ból nogi, że nawet uśmiechnięcie się sprawiało trudności.
- Przez cały weekend będę na zmianę spała i leżała… - westchnęła marzycielsko Wiki
- Sama? – zapytał zalotnie profesor a Wiktoria szturchnęła go zaczepnie w ramię.
- Muszę wracać do pacjentów – odwróciła się na pięcie i wyszła z gabinetu.

***

Nareszcie upragniona chwila. Wiki skończyła dyżur pół godziny później niż powinna. Poszła się przebrać i skierowała się do wyjścia. Przed drzwiami czekał na nią Andrzej.
- Co ty tu robisz? –zdziwiła się Wiki – znowu na mnie czekasz – odpowiedziała sama sobie na zadane pytanie zanim zdążył cokolwiek powiedzieć. On tylko czule się uśmiechnął. Pokręciła głową.
- Powinieneś już dawno być w domu. Myślisz, że nie zauważyłam, że znów boli Cię noga…
- Obiecałaś mi kolację – zmienił szybko temat
- Powinniśmy odpocząć . . .
- Możemy odpoczywać w swoim towarzystwie – znów jej przerwał
- No dobrze… zgoda. Ale teraz jedziesz do domu a ja idę do hotelu. Chcę się odświeżyć no i muszę się przebrać

- W takim razie czekam – poszedł do samochodu i obserwował Wiki idącą do domu z uśmiechem na twarzy.

4 komentarze:

  1. Nie narzekaj, bo nie masz na co :) Świetny rozdział, naprawdę miło się czyta. Jakoś będzie trzeba przecierpieć przerwę... Ale trudno :) Ucz się szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem czemu nie jesteś zadowolona z tej części.... część wspaniała :)
    czekam na next ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniała część, jak wszystkie. Dopiero teraz zdążyłam napisać komentarz, ale przeczytałam 20 minut po opublikowaniu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Majeczko - Dziękuję ślicznie:* Moi nauczyciele nie byli szczepieni...wściekli się :D
    Do tej pory było spokojnie a teraz nagle im się przypomniało że trzeba podgonić z materiałem :/
    fawi - ja też nie wiem :D Po prostu czasami tak mam coś mi nie leży i sama nie wiem co :D
    zakręcona i szalona - Tobie również dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń