Grypa pokonana chociaż jeszcze nie do końca [nienawidzę mieć kataru :D], wena też zaczyna ożywać ;)
Nauki masa... to już chyba norma. Ale na szczęście zawitały właśnie od dzisiaj do mnie upragnione ferie :D Co prawda wolnego znów za wiele nie będzie bo na czas ferii idę do pracy + dodatkowo muszę załatwiać sobie praktyki na maj ale pisać będę na pewno na tyle na ile czas pozwoli ;)
Tą część dedykuję Anastazji :*
Dziękuję mój mistrzu, że jeszcze tu zaglądasz <3
Przepraszam za ewentualne literówki i inne niedociągnięcia ale tradycyjnie pisane późno w nocy;)
CZ. 18
Wiktoria obudziła się i była przez chwilę zdezorientowana.
Nie wiedziała czy to co się wczoraj wydarzyło to rzeczywistość czy może tylko
marzenie senne. Przetarła oczy i zobaczyła dużą sypialnię, elegancko
umeblowaną. Wczoraj nie miała okazji dostrzec elegancji tego pomieszczenia.
Dębowa podłoga do tego idealnie dopasowana dębowa szafa, komoda i dwie
szafeczki nocne po obu stronach wielkiego łoża z baldachimem. Sypialnia
wyglądała lepiej niż z niejednego dobrego katalogu meblowego. Wszystko miało
swoje miejsce, panował ład i porządek. Pewne jest, że Falkowicz test białej rękawiczki
zaliczył by na 6. Odwróciła się i zobaczyła śpiącego Andrzeja z rozkosznym,
niewinnym uśmiechem na ustach. Była szczęśliwa, było jej tak dobrze… ale do
głowy szybko zapukał strach i niepewność. – Boże
co ja zrobiłam? Przespałam się z szefem i w dodatku czarną owcą szpitala! –
myśli krążyły uparcie w jej głowie ale serce podpowiadało, że to była
najcudowniejsza noc jaką kiedykolwiek spędziła z mężczyzną. Był świetnym
kochankiem! Czuły, delikatny a zarazem stanowczy. Całkowite przeciwieństwo
profesora który w szpitalu rozstawiał wszystkich po kątach. Człowiek o dwóch
twarzach. Podparła się na łokciu i dłonią potarła jego policzek.
- Mmmm . . . Wikiii – wymruczał przez sen Falkowicz.
Wiktoria cichutko się zaśmiała i delikatnie ucałowała go w czoło. Nie chciała
go zbudzić. Wiedziała jaki jest zapracowany a dzisiaj oboje mieli wolne. Wstała
z łóżka i odnalazła swoją bieliznę. Popatrzyła na sukienkę w której wczoraj
była i uśmiechnęła się do wspomnień z poprzedniego wieczoru. Nie założyła jej
jednak tylko podeszła do szafy profesora i włożyła jedną z jego idealnie uprasowanych
koszul. Zeszła na dół…
***
Falkowicz obudził się i nie otwierając oczu chciał objąć
Wiktorie i przygarnąć ją do siebie. Doskonale pamiętał wczorajszy wieczór. Jego
dłoń jednak nie napotkała jej ciepłego ciała tylko zimne satynowe
prześcieradło. Od razu otworzył oczy zdziwiony, że jej nie ma. Tego się nie
spodziewał. Przecież ona nigdy przed niczym nie ucieka… a teraz uciekła. Z jego
twarzy zszedł uśmiech a w oczach zaczęły się tlić smutek i złość. Było mu z nią
dobrze, najlepiej. Miał mnóstwo kobiet, każda na jedno jego skinienie wskakiwała
mu do łóżka. Ale Wiki była wyjątkowa… miała podobny charakter do niego, lubiła
wyzwania i nigdy się nie poddawała. No i była pierwszą kobietą z którą kochał
się w jego sypialni, na jego wielkim łóżku. Inne kobiety zawsze zabierał do
hotelu. Nie chciał by bezcześciły jego królestwo. Natomiast noc z Wiki w jego
domu była niczym, największy zaszczyt. Wstał niechętnie i poszedł pod prysznic.
Zimna woda nie ostudziła jego myśli i złości. Ubrał się w jeansy i luźny szary podkoszulek.
Wyszedł z łazienki i jego oczy od razu zwróciły się w stronę łóżka.
Wystarczyło, że na chwilę zamknął oczy a od razu widział Wiktorię. Dopiero po
chwili tych rozmyślań i przywracania wspomnień poczuł, że w całym domu unosi
się mocny zapach kawy. Zmarszczył brwi i dotarło do niego że ktoś krząta się po
jego kuchni. Zszedł na dół i zobaczył zastawiony do śniadania stół w salonie. Kinga… to penie ona znowu przylazła –
pomyślał. Kinga często niezapowiedzianie wpadała do niego rano i robiła mu
śniadanie. Denerwowało go to bo nic do niej nie czuł ale była mu potrzebna i
musiał zachowywać jakiś pozory. Już miał się odezwać ale ugryzł się w język,
stanął w drzwiach kuchni i zobaczył rudowłosą kobietę szykującą kanapki. Maska
smutku i złości zsunęła się z jego twarzy niczym kurtyna a w sercu wybuchł
wulkan radości. Nie uciekła. Była tu z nim, w jego domu, po upojnej nocy którą
razem spędzili i szykowała wspólne śniadanie nucąc cos pod nosem. Miał ochotę
krzyczeć z radości ale szybko skarcił się za to w myślach… w końcu był poważnym
profesorem a nie rozkapryszonym szczeniakiem. Wiktoria nie zauważyła jego
obecności a on szybko to wykorzystał i podszedł do niej obejmując ją od tyłu.
Wiki odruchowo drgnęła.
- Dzień dobry księżniczko – powiedział lekko całując ją w
szyję
- Dzień dobry profesorku – uśmiechnęła się ciepło – wyspany?
- Niestety nie – odparł udając smutek – Pewna ruda złośnica
nie dała mi spać – odwrócił ją przodem do siebie i namiętnie pocałował.
- Bardzo miły poranek – wymruczała Wiki
- Mam nadzieję, że nie pierwszy i nie ostatni – uśmiechnęli
się opierając się o siebie czołami.
- Przygotowałam śniadanie - powiedziała cicho
- Mhmm – cały czas rozkoszował się jej obecnością i zapachem
– tutaj czy w sypialni? – popatrzył na nią zaczepnie. Zaśmiała się. Nie mogła
uwierzyć, że ma przed sobą doktora habilitowanego, profesora Falkowicza który
słynął ze swojej szujowatości i podłego charakteru w całej Leśnej Górze. Teraz
zachowywał się tak naturalnie. Dlaczego nie może być taki w szpitalu, w
stosunku dla innych? Poczuła się naprawdę wyjątkowo. W końcu to ją spotkał
zaszczyt poznania prawdziwej twarzy Andrzeja.
– Zależy co masz na
myśli? – lubiła się z nim droczyć.
– Mam ochotę na śniadanie do łóżka – udał za myślenie –
szczególnie jeśli to ciebie będę mógł schrupać – połaskotał ją po bokach.
– Przykro mi, że cię zawiodę ale na śniadanie są tylko kanapki
– wyminęła go kierując się do jadalni z uśmiechem zadowolenia na twarzy. On
jednak nie dał za wygraną i zanim zdążyła odejść przyciągnął ją blisko siebie
– A na deser? –wymruczał
- Hmm, jeszcze zobaczymy – pocałowała go delikatnie i poszli
do jadalni.
Genialna część, itd, itp. Tak jak zawsze wspaniale. Tak jak zawsze niecierpliwie czekam na nexta. Już mnie zaczyna nudzić to pisanie pod każdym twoim postem tego samego. Kiedy coś dodasz?
OdpowiedzUsuńBunko droga, wyśmienicie :) Długo wyczekiwane, piękne. Warto czekać:) No i co ja tu mogę napisać. Wiesz, że uwielbiam twoje opowiadanie. :*
OdpowiedzUsuńCzęść wspaniała, genialna i świetna. Kiedy next?? :) ;)
OdpowiedzUsuńZakręcona i szalona - Może czas na odrobinę krytyki w takim razie;)
OdpowiedzUsuńMajeczko - Twoje komentarze zawsze dają mi największego "kopa" do działania... a raczej pisania :D Dziękuję z ucałowaniem dłoni :*
fawi - Dziękuję :*
I odpowiadając na wasze pytanie na chwile obecną powiem wam, że nie wiem... pewnie gdzieś na tygodniu :*
Tylko, że tu nie ma co krytykować.
OdpowiedzUsuńMoja Droga!
OdpowiedzUsuńMiło mi, że tak ciepło wyrażasz się o mnie i oczywiście dziękuję za dedykację. ;) Nareszcie się doczekałam kolejnej części :) Naprawdę jestem nią bardzo zachwycona. Miło, że nie zrobiłaś z Wiktorii uciekinierki i ukazałaś ich cieplejsze stosunki. Czekam oczywiście na next :)
PS
Dano Cię nie widziałam na forum i tak orientacyjnie to mówię że dodałam niedawno kolejną część więc zapraszam wszystkich :)
Bosko <3 Falko taki zwyczajny, normalny ;3 Wiki nie uciekła sukces xd Pisz kolejną część, jak masz ferie :)
OdpowiedzUsuńŚwietna część, kochana. FaWi idealne. Bosz... jak ja bym chciała obejrzeć to w serialu! No niestety zamiast tego czeka nas bezpłciowa Wiki sypiająca ze "słodziutkim" Adaśkiem - Fuuu... Ta perspektywa napawa mnie wdzięcznością za to co robisz. Pięknie opisujesz relacje Falka i Wiki. Tak sobie ich własnie jako parę wyobrażałam. Dziękuję i kłaniam się nisko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam / Ola
Rozdział BOSKI niczym ŻEBROWSKI ♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥♡♥
OdpowiedzUsuńKiedy next ??? ^0^
Zapraszam do mnie FaWi - LOVE STORY ^^
Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna za komentarze ;) Nowa część dosłownie za chwilkę <3
OdpowiedzUsuńNo i witam nową czytelniczkę/czytelnika :D Oczywiście zajrzę ;) Czytam wszystko co dotyczy FaWisiów <3