niedziela, 19 stycznia 2014

CZĘŚĆ 17

Przepraszam, że kazałam wam tyle czekać ale ostatnio bardzo dużo się dzieje w moim życiu.
Myślę, że tą częścią was w końcu "zaspokoję" i że wam się spodoba... :D Pierwszy raz pisałam hota :P 
Dziękuję wszystkim którzy tu zaglądają i zostawiają komentarze :) Gdyby nie wy to pewnie dodawała bym jeszcze rzadziej ... No i dziękuję za ponad 5 tyś. wejść :*
Pozdrawiam was:*
Iwona


CZ. 17


Poczuła na sobie jego spojrzenie. Uśmiechnęła się pod nosem i odważnie spojrzała w jego szare tęczówki …
- Przyglądasz mi się – zapytała chodź wiedziała, że to pytanie nie ma najmniejszego sensu. Jego spojrzenie od dłuższej chwili niemal paliło ją w skórę.
- Napawam się pięknym widokiem – uśmiechnął się a ich dłonie opierające się na sofie się niby przypadkiem się napotkały. To dało Wiktorii impuls do działania. Odstawiła kieliszek z winem który trzymała w dłoni i siadła na nim okrakiem ale tak, że ich ciała się nie stykały. Rękami oplotła jego szyję i palcami przeczesała delikatnie jego włosy. Nie spodziewał się takiego zachowania z jej strony. Po raz kolejny go zaskoczyła ale kiedy poczuł, że składa na jego ustach delikatny a zarazem namiętny pocałunek szybko go odwzajemnił. Wplótł swoją dłoń w jej włosy a ona jeszcze mocniej go objęła. Całowali się coraz łapczywiej. Błądził ręką po jej odkrytych plecach aż w końcu napotkał suwak od sukienki. Zawahał się. Wolał poczekać na jej ruch a niżeli znów miałby ją wystraszyć. Pragnęli siebie nawzajem. Wiki zauważyła dezorientację i niepewność Andrzeja.
Przerwała pocałunek, oboje ciężko oddychali. Utonęła w jego szarym spojrzeniu. Przypomniała jej się ostatnia kolacja z nim. Wtedy sytuacja była podobna ale ona stchórzyła, nie była jeszcze gotowa. Teraz też nie była do końca pewna czy dobrze robi ale wiedziała że jej ciało go pragnie. W jego oczach błyszczała miłość. Tak, to na pewno była miłość jeszcze nigdy tak na nią nie patrzyła jak teraz.
- Rozumiem, że profesor pozwoli mi zostać? – zaśmiała się a on znów ją pocałował – Mam nadzieję, że masz duże, wygodne łóżko w sypialni –szepnęła, zbierając w sobie całą swoją odwagę, chcąc go zachęcić i rozwiać jego wątpliwości i obawy. Zaczął całować jej szyję i odkryte ramiona. Ściągnęła jego koszulkę a on łapiąc ją za pośladki przyciągnął bliżej siebie. Wtuliła się do niego tak, że ściśle przylegali do siebie ciałami i oboje zatracili się w pocałunkach. Cały czas siedziała na nim okrakiem i zaczynała czuć jego powiększającą się z sekundy na sekundę męskość. Wstała i pociągnęła go za rękę. Skierowali się na górę cały czas całując się. O mało nie przewrócili się na schodach. Zatraceni w pocałunkach obijali się o meble i ściany. Wpadli do sypialni nawet nie zamykając za sobą drzwi. Od razu skierowali się na łóżko. Wiktoria była przez chwilę nad nim po czym znowu przeszli do pozycji siedzącej. Ręce Andrzeja błądzące po jej plecach znów napotkały na suwak i tym razem bez zastanowienia go odsunął. Zdjął z niej sukienkę a ona w tym czasie zajęła się guzikami jego spodni. Zostali w samej bieliźnie. Falkowicz zmysłowo zsunął z jej ramion ramiączka stanika a potem jedną ręką go odpiął i mocno do siebie przyciągnął. Czuł ciepło jaj ciała. Zdecydowanym ruchem położył ją na łóżku tak, że był nad nią. Pieścił każdy milimetr jej ciała. Jedna ręka powędrowała w okolice jej pośladków i zsunęła jaj koronkowe figi. Ona oplotła jego biodra nogami, ściągając przy tym bokserki. Oboje tego pragnęli. Chcieli w końcu aby ich ciała się połączyły, stały się jednością. Delikatnie wszedł w nią a ona poczuła na sobie falę gorąca. Cichutko jęknęła i oddała się przyjemności. Przytuliła się do niego prawie wbijając z rozkoszy paznokcie w jego plecy. Ich ruchy stawały się coraz bardziej odważne i zdecydowane. Oboje się zaspokajali chociaż nie mogli się sobą nasycić. Poznawali swoje ciała kawałek po kawałku. Zaczęło brakować im tchu i oboje czuli przechodzące dreszcze rozkoszy. W końcu oboje osiągnęli szczyt. Pokój wypełniały ich szybkie oddechy i westchnienia wywołane namiętnością. Przytulili się do siebie.
- Dziękuję – wszeptał profesor mocno ją przytulając – Z nikim nigdy nie było mi tak dobrze jak z tobą – popatrzyła mu w oczy i uśmiechnęła się.
- Ja podziękuję Ci jutro – pocałowała go namiętnie – O ile nie uciekniesz –pomyślała.

Tej nocy kochali się jeszcze 3 razy i za każdym razem oboje osiągali pełną satysfakcję. Ich ciała były dla siebie stworzone. Dopiero nad ranem zasnęli wtuleni w siebie z uśmiechem na twarzach.

13 komentarzy:

  1. Genialne, warto było czekać na takie cudo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję :D Czyli ujdzie?
    Czytałam u ciebie i powiem ci że twoje opowiadania coraz lepsze <3
    Nawet nie mam kiedy skomentować :/

    OdpowiedzUsuń
  3. No, super :) Naprawdę warto było czekać. Piękne.

    OdpowiedzUsuń
  4. I co ja mam powiedzieć...... wspaniała, cudna i piękna. Naprawdę warto było czekać. :) Kiedy będzie next?

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne jak zwykle ;3 I czy trzeba coś więcej pisać xD Może kiedy next? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Po prostu urzekłaś mnie tą częścią :-) Ich zbliżenie było pełne romantyzmu, namiętności i delikatności. Brawo !
    Opisy tak plastyczne, że automatycznie wszystko sobie wyobrażałam. Każdy ruch, gest, spojrzenie... Kolejne brawo!
    Za tę część jak i wszystkie poprzednie po prostu jedno wielkie BRAWO ! :-)
    Weny życzę ! /Ola.

    OdpowiedzUsuń
  7. Majeczko, fawi, aasiu0807 i tobie Olu dziękuję za śliczne komentarze. Wasze "Brawo" czy "Super" jak dla mnie wyraża więcej niż tysiąc słów :)
    Kochani next być może pojawi się na weekendzie ale nie obiecuję. Nie jestem teraz w stanie myśleć o pisaniu a wena nie uciekła ale całkowicie znikła :( BArdzo dużo ostatnio się dzieje u mnie i w dodatku, może wydać wam się to śmieszne i niedorzeczne, ale przeżywam adopcje jednego z przytuliskowych psiaków :'(
    Bardzo się z nim zżyłam, ogłaszałam go, prowadziłam wątki, wydarzenia i teraz po 3 latach znalazł się domek :D Cieszę się bardzo <3 to oczywiste, ale w głębi serduszko mi pęka że już się więcej nie zobaczymy... 3 lata wspólnych spacerów i wdzięczne spojrzenie mówiące "dziękuję" za choćby chwilę poświęconej uwagi...
    Jestem w tym momencie rozbita... teraz pewnie większość z was powie że jestem "śmieszna" że przejmuję się takimi głupotami... Ehh obiecuję że jak znajdę czas to coś wyskrobę ale nie jestem w stanie określić kiedy to będzie. Mam teraz masę nauki... ale jeszcze trochę i zacznę ferię to was porozpieszczam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doskonale rozumiem Twój smutek. Sama jako nastolatka (Boże, czuję się tak staro :/ ) pracowałam w schronisku dla zwierząt jako wolontariusz przez 2,5 roku. Niestety musiałam zrezygnować. Bardzo dobrze pamiętam jak po każdej sobocie spędzonej w schronisku potrafiłam przepłakać cały wieczór. Cierpienie zwierząt było tam na porządku dziennym, dlatego dawanie tym psiakom choćby chwili radości ( na spacerach, przy zabawie) napawało ogromną satysfakcją. Bywały też gorsze momenty. Do dziś pamiętam imiona niektórych zwierzaków które abo musiały zostać uśpione, albo zdychały z powodu chorób. Taki rodzaj wolontariatu jest bardzo wyczerpujący psychicznie, szczególnie dla ludzi kochających zwierzęta. Twój smutek jest jak najbardziej zrozumiały i nie widzę w nim nic "śmiesznego" :)
      Będzie dobrze. Trzymaj się :) !
      /Ola.

      Usuń
  8. Olu nawet nie wiesz jak się cieszę, że znajduję tu takie zrozumienie :* Dziękuję z całego serduszka za ciepłe słowa <3 W moim najbliższym otoczeniu samo to że działam jako wolontariusz jest dziwne (bo lepiej soboty spędzić na imprezach...) a co dopiero jakakolwiek rozpacz czy smutek po rozstaniu...
    Jeszcze raz bardzo Ci dziękuję :*

    OdpowiedzUsuń