Przepraszam oczywiście jeśli pojawiły się jakieś błędy ale pisząc późno w nocy ciężko mi wyłapać niedociągnięcia. Jeśli coś wyłapiecie dajcie znać w komentarzu żebym wiedziała na co bardziej zwracać uwagę;) A teraz nie przeciągając zapraszam na część 2 . . .
CZ.2
Podeszła do niej Agata.
-Cześć Agatko – ucieszyła się na widok przyjaciółki. Tylko
ona tak naprawdę zawsze ją wspierała.
-Cześć rudzielcu- zaśmiała się blondynka- Co ty tu robisz
myślałam, że masz dzisiaj wolne?
- Bo mam. I Przemek niestety też…nie mam ochoty na jego
towarzystwo to wpadłam Cię odwiedzić i zaprosić na kawę - uśmiechnęła się na
poczekaniu wymyślając wymówkę – Rano nie było okazji żeby
porozmawiać-przewróciła oczami.
- Nie przejmuj się Przemkiem. Od śmierci Ludmiły nie umie
nad sobą panować i gada co mu ślina na język przyniesie – poklepała rudą po
plecach – No chodź, stawiasz tą kawę czy nie?
Skierowały się w kierunku bufetu. Wiki dyskretnie się
rozglądała. Bała się spotkania z Andrzejem i zupełnie nie rozumiała dlaczego. W
bufecie spotkały Jakubka i Ninę którzy od razu zamilkli na widok Wiktorii i
wyszli z bufetu. Plotka że towarzyszyła Falkowiczowi na bankiecie szybko się
rozniosła po szpitalu. Zamówiły kawę.
- No to opowiadaj jak było-powiedziała Agata podejrzliwie
się uśmiechając
- Było dużo ważnych osób, miła atmosfera ale strasznie
sztywno. Udało mi się przez chwile porozmawiać z profesor Szulc o…
- Daj spokój wiesz doskonale, że nie o to pytam – przerwała
jej Agata i delikatnie się uśmiechnęła
- Agata proszę cię nie zaczynaj- oburzyła się Wiktoria
- Z kimś musisz o tym porozmawiać. Jeśli nie chcesz ze mną
to możesz z Przemkiem- zaśmiała się.
- Gadasz jak jakiś tani psychoterapeuta. No dobrze co chcesz
wiedzieć? – Pani Maria przyniosła kawę a Wiki od razu przejęła swój kubek i
upiła duży łyk.
- Jak całuje?
Wiki słysząc to o
mało nie zachłysnęła się kawą i wybuchła śmiechem. Wszyscy w bufecie przez
chwilę na nią popatrzyli.
- Agata czy ty dzisiaj coś brałaś – powiedziała dalej się
śmiejąc – a skąd ja mam to niby wiedzieć? On mnie tylko podwiózł na ten
cholerny bankiet – powiedziała już bardziej poważnie. – poszliśmy w swoje strony
i dopiero później na siebie wpadliśmy. Przedstawił mnie pani profesor i znowu
gdzieś zniknął. To tyle… - rozłożyła teatralnie ręce.
Nie chciała okłamywać najlepszej przyjaciółki więc uznała że
najlepszym rozwiązaniem będzie nie mówienie jej wszystkiego.
- To powiedz mi jak to się stało że po bankiecie Cię odwiózł?
Że wróciłaś z nim? – blondynka uśmiechnęła się triumfalnie.
- Czekał na mnie, to co, miałam odmówić? – Wiki wyraźnie się
zmieszała. Nie wiedziała, że tego
wieczoru Agata widziała jak Falkowicz ją podwozi po bankiecie.
- Albo na ciebie czekał albo… cały wieczór spędziliście
razem –poklepałaWiktorie po ręce, przyjacielsko i popatrzyła podejrzliwie.
- Agata… - westchnęła - No dobrze PRAWIE cały wieczór
spędziliśmy razem – Wiedziała, że Woźnicka nie da jej spokoju więc nie chciała
dużej tego ciągnąć.
- I jak było?
- Miło – uśmiechnęła się pod nosem. - No i muszę ci
powiedzieć że nieźle tańczy- puściła jej oczko
- Uważaj Wiki – zatroskała się
Agata – To twój szef i największa szuja w tym szpitalu.
Wiki chciała wstać i wyjść, nie
miała zamiaru tego słuchać ale Agata złapała ją za rękę.
- Siadaj. Nie mówię ci tego żeby
cię denerwować czy kwestionować twoje decyzje ale ostatnio profesorek bardzo
się zmienił. W szczególności w stosunku do ciebie… nie ufam mu i nie dziw mi
się czemu. Jesteśmy przyjaciółkami i martwię się o ciebie. Nie chce żeby ktoś
cię wykorzystał i skrzywdził.
Wiki spojrzała na blondynkę
zaskoczona jej przemową i usiadła na swoim miejscu.
- Agatko dziękuję Ci, że tak się
o mnie martwisz ale ja tylko z nim tańczyłam…
- Tak to się zwykle zaczyna moja
droga – upiła łyk swojej kawy i chciała jeszcze coś powiedzieć ale wtedy wpadła
do bufetu jedna z pielęgniarek i oznajmiła że doktor Latoszek ją wzywa.
- Dzięki za kawę i do zobaczenia
wieczorem. Pamiętaj co ci mówiłam…
- Dzięki, będę pamiętać a teraz
zmykaj już bo ci Latoszek głowę urwie.
Płomiennowłosa pani doktor dopiła swoją kawę i ruszyła ku wyjściu ze
szpitala.
Bardzo ciekawe , choć moim zdaniem za mało naszych ulubieńców razem. Strasznie trzymasz w napięciu czekam oczywiście na kolejną część :)
OdpowiedzUsuńO i jeszcze dziękuję za dedykacje bardzo mi miło :)
OdpowiedzUsuńTrzymam w napięciu celowo :D Nie chce wam od razu podać na tacy szczęśliwej pary:) Jeszcze kilka części chce potrzymać to w napięciu :) a potem wybuch namiętności :) To mi jest miło że ktoś to czyta;) Następna część już jutro.
OdpowiedzUsuńTo bardzo dobrze już nie mogę się doczekać jutra. Przeczytaj mój kom pod 1 częścią :)
UsuńDzięki za dedykację:) Świetnie.
OdpowiedzUsuń