Przedstawiam wam kolejną część :D Tym, razem już w roli głównej nasze kochane FaWi <3
CZ.3
Cieszyła się, że nie spotkała w
szpitalu Falkowicza. Dumnie wyszła ze szpitala i cały czar prysł. Przed
budynkiem stał profesor i rozmawiał przez telefon. Nie zwalniała kroku z
odrobinką nadziei, że jej nie zauważy. Oczywiście jego wzrok od razu napotkał
piękne, lekko pokręcone, rude włosy jego ulubionej pani doktor. Przerwał
rozmowę i ruszył za nią.
- Wiktorio! Pani Wiktorio czy
pani przedemną ucieka? – uniósł prawą brew i uśmiechnął się tak jak tylko on
potrafi.
Wiki odwróciła się i podeszła w
jego stronę.
- Przepraszam profesorze nie
zauważyłam pana – skłamała
- A ja Panią zauważyłem od razu –
uśmiechnął się znowu – Co pani tu robi przecież miała pani mieć dzisiaj wolne –
spojrzał na nią pytająco
- Przyszłam na kawę do Agaty –
spuściła wzrok, nie widziała sensu tej rozmowy i chciała jak najszybciej wrócić
do domu
- Następnym razem zapraszam na
kawę do mnie – uniósł dumnie głowę – a teraz zapraszam do gabinetu. Mam coś dla
pani. – powiedział tonem nie znoszącym sprzeciwu i ruszył w stronę szpitala
zanim Consalida cokolwiek zdążyła powiedzieć.
Wiktoria rozejrzała się czy aby
przypadkiem największy plotkarz nie widział jej rozmowy z przełożonym ale na
szczęście nie dostrzegła nigdzie Jakubka. Nie chciała aby zaczęli o nich
plotkować. W końcu nic poza pracą ich nie łączy. Ruszyła za profesorem.
***
Weszli do gabinetu. Falkowicz podszedł do biurka i wyciągnął
z szafeczki apaszkę Consalidy.
- Zostawiła ją pani wczoraj u mnie w samochodzie. Chciałem
przyjechać i oddać ją pani rano ale przypomniałem sobie, że rozkoszuje się pani
urlopem. Nie chciałem budzić – puścił jej oczko. Wiktoria przed oczami miała
poranną scenę złości Przemka i nawet nie chciała sobie wyobrażać jak by się
skończyła wizyta Falkowicza. Bo ktoś na pewno by ucierpiał…
- Dziękuję – powiedziała biorąc apaszkę
- Ależ proszę bardzo – uśmiechnął się – I to ja dziękuję, że
dotrzymała mi pani wczoraj towarzystwa. Było uroczo i wszyscy byli zachwyceni
młodą, płomiennowłosą panią chirurg- podszedł bliżej i ucałował delikatnie jej
dłoń. Cofnęła rękę chociaż podświadomie nie chciała tego – Boże co się ze mną dzieje-pomyślała Spojrzała mu w oczy z pretensją,
stał niebezpiecznie blisko ale szybko się odsunął. Nie chciał jej wystraszyć,
wiedział, że nie lubi być dominowana, że nie lubi kiedy ktoś próbuje przejąć
kontrolę. Już od dłuższego czasu podejrzewał sam siebie, że to co czuje będąc w
towarzystwie Wiktorii to coś więcej niż sympatia.
- A pani jak się podobało na bankiecie? – zapytał chcąc
rozluźnić atmosferę która stała się dziwnie ciężka. Wczoraj jeszcze wesoło ze
sobą rozmawiali, śmiali się i tańczyli razem a dzisiaj prowadzą rozmowę jakby z
przymusu.
- Było trochę sztywno ale da się przeżyć – uśmiechnęła się –
No i rozmowa z panią Schulc naprawdę niesamowita. Zazdroszczę jej doświadczenia
i umiejętności. Bardzo przyjemnie się z nią rozmawiało – popatrzyła na niego.
Opierał się o biurko. – Gdyby nie pan nie udało by mi się z nią porozmawiać.
- Ależ ja panią tylko przedstawiłem. A profesor Schulc od
razu się na pani poznała. Ona ucina sobie dłuższe pogawędki tylko z najlepszymi
- Ale profesor ma poczucie humoru, przecież ja jeszcze nawet
nie zdałam egzaminu- zaśmiała się
-Jest pani zbyt skromna jak na wschodząca gwiazdę chirurgii
– widział jak Wiki oblewa się delikatnym rumieńcem. Wiedział, że jak każda
kobieta lubi komplementy. – Czy mogę coś zaproponować pani Wiktorio? – zapytał
Skinęła głową. – Przejdźmy na TY. Podał od razu jej dłoń nie
dając wyboru
- Andrzej
- Wiktoria – powiedziała lekko zaskoczona
- No od razu lepiej – uśmiechnął się
Super opo <3 Czekam na next ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję ślicznie za komentarz <3
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo przyjemna część. W końcu nasi bohaterowie ze sobą rozmawiają :) Ciekawa jestem jak inni pracownicy szpitala przyjmą , że są na TY. Mam również cichą nadzieję na jakichś ich pocałunek ;) CZekam na kolejną część , a co do wcześniejszych konwersacji to również jestem lekko zakręcona i wszędzie mnie pełno :) DZięki za miły komentarz przy moim opowiadaniu naprawdę mi miło że ktoś to czyta i docenia :)
OdpowiedzUsuńWszystko w swoim czasie;) Miło mi bardzo że mam taką czytelniczkę <3 Może jeszcze dzisiaj wieczorem coś wstawię ale nie obiecuję. Właśnie zwaliły mi się na głowę bratanice i muszę pilnować te trzy rozbrykane duszyczki....
OdpowiedzUsuńOtaczają mnie same pozytywnie zakręcone osoby:) nawet tu na blogu :D Cieszy mnie to ;) A komentować będę bo jest co <3
Cudownie :D
OdpowiedzUsuń