niedziela, 15 grudnia 2013

CZĘŚĆ 4

A co tam w ten weekend was po rozpieszczam :P Dziękuję za komentarze i mam nadzieję, że to co piszę da się w miarę czytać :D
Zapraszam do czytania i komentowania!!!
No i oczywiście pozdrawiam:*

CZ.4
Po tym jak atmosfera się rozluźniła długo rozmawiali. Wiktoria usiadła wygodnie w czerwonym fotelu a Falkowicz rozsiadł się na skórzanym krześle przy biurku i wypełniał dokumenty. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Zanim się spostrzegli na zewnątrz było już ciemno.
- Muszę już iść – powiedziała smutnym tonem Wiki. Najchętniej jeszcze by została, tak dobrze czuła się w jego towarzystwie, nie musiała nic udawać, była swobodna. Andrzej spojrzał na zegarek.
- Jeżeli pozwolisz to odprowadzę Cię do hotelu, jest już późno – spojrzał na nią zatroskany
Skinęła twierdząco głową i sięgnęła po swój lekki płaszczyk.
- Poczekaj, pomogę Ci – zabrał jej płaszcz i nałożył na jej ramiona, po czym wyciągnął z pod niego jej piękne rude włosy. Czuł ich zapach który uwielbiał. Przez tą krótką chwilę przez głowę przemknęło mu mnóstwo myśli. Wszystkie dotyczyły Consalidy. Jak by wyglądało życie z nią u boku? Jak to się stało, że poczuł do niej tak wielką sympatię, przecież jeszcze nie tak dawno gnoił ją na każdym kroku? Przy niej w końcu był sobą, śmiał się, nie udawał żadnych emocji… Lubił jej towarzystwo a ostatnio wręcz go potrzebował. Czyżby zaczynał do niej czuć, coś więcej niż sympatię? Nie to nie możliwe, Falkowicz nie zna uczucia miłości ale… przy niej czuje się inaczej niż przy każdej innej kobiecie. Stał tak blisko niej, chciał dalej delektować się jej zapachem ale wiedział, że będzie to dziwnie wyglądało. Nie chciał jej do siebie teraz zniechęcić i zrazić. Odwrócił się na pięcie i poszedł po garnitur.
Wiki w tym czasie biła się z myślami. To już drugi dzień prawie w całości spędzony z profesorem a ona nie ma dość. Wręcz przeciwnie. Chciała by więcej. Cały czas czuła na szyi ciepło jego dłoni. Miała ochotę zrzucić z siebie swój płaszcz żeby jeszcze raz pomógł jej go założyć. Żeby jeszcze przez chwilę czuć ciepło jego rąk. Ale z drugiej strony czy on zrobił się taki czuły w stosunku do niej bezinteresownie? Nie potrafiła w pełni mu zaufać…
- Możemy już iść? – spojrzał na jej zamyślone oczy
- Tak, chodźmy – uśmiechnęła się lekko

***

Gdyby ktoś z boku stał i ich obserwował wydawać by się mogło, że jest to para zakochanych w sobie ludzi. A w rzeczywistości byli to kiedyś najwięksi wrogowie. Ale teraz zaczęło ich coś do siebie przyciągać, łączyć ale oboje nie zdawali sobie jeszcze z tego sprawy. Nie umieli tego określić albo po prostu bali się to nazwać po imieniu. Powoli się w sobie zakochiwali.
Wspólnie spędzony bankiet sprawił, że odkryli siebie na nowo, po za szpitalnymi murami.

***

- No to jesteśmy. Dziękuję, że mnie odprowadziłeś – spojrzała na jego szare tęczówki. Miała wrażenie, że przy niej jego oczy mienią się barwą błękitu.
- Do usług. I to ja dziękuję za tak miły dzień. Rzadko zdarza mi się mieć tak urocze towarzystwo – uśmiechnął się szczerze, chwycił jej dłoń i ucałował jak prawdziwy dżentelmen. Tym razem nie odsunęła dłoni. Spojrzał w jej oczy których zieleń zawsze go hipnotyzowała. Stali przez króciutką chwilę milcząc. Zbudowało się między nimi napięcie ale nie takie jak to w jego gabinecie rano, ciężkie i nieprzyjemne. Tym razem było to napięcie pożądania które odczuli oboje. Nagle z zamyślenie wyrwała ich Agata
- Dobry wieczór profesorze, cześć Wiki – poczuła się niezręcznie
Wiki wyrwana z zamyślenia aż drgnęła
- Cześć Agatko- odparła szybko starając się uniknąć jej pytającego wzroku

- Dobry wieczór – odpowiedział Agacie i znów zwrócił się do rudej – Dobranoc pani doktor- uśmiechnął się dyskretnie i odszedł w stronę szpitala.

7 komentarzy:

  1. Wspaniale. Twoje opowiadania są bardzo ciekawe, realistyczne, piękne :) Już nie mogę doczekać się dalszej części.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje <3 Następna część dopiero w sobotę . . . ewentualnie w piątek późnym wieczorem. Wytrwacie :* Nie sądziłam że komukolwiek to się spodoba :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne. Rzeczywiście w twoich opowiadaniach jest coś podobnego do moich. Mam nadzieję, ze mamy inne pomysły na rozwinięcie akcji, bo to by już było trochę dziwne.
    Czekam na kolejna część. Szkoda, że dodajesz tylko w wekeendy. Ja też to sobie obiecywałam, żeby nie zawalić szkoły, a dodaję części co drugi dzień, ale ja rzeczywiście jestem zakrencona i szalona.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę sobie pozwolić na częstsze dodawanie niestety... a i z pisaniem problem bo pisze w godzinach o których normalne osoby jak to się mówi "przekręcają się na drugi bok" :D A przez 5 dni w tygodniu budzik dzwoni o 5-6 rano także proszę o zrozumienie;) W sobotę wolontariat... zostaje mi jedynie niedziela którą w całości przesypiam z przerwą na jedzenie :D Nie jestem tak twarda jak kiedyś w serialu Wiki :D Ale ze mnie gaduła . . . No cóż dziękuję że zajrzałaś i zostawiłaś komentarz;) To bardzo miłe <3 Pozdrawiam i czekam na nexta u Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejna ciekawa część , oczywiście czekam na ciąg dalszy relacji naszych ulubionych bohaterów :) Cieszę się , że trochę lepiej czują się już w swoim towarzystwie . :) Czekam na ciąg dalszy * Ty też piszesz opo? Koniecznie poproszę linka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wreszcie znalazłam chwilę, aby skomentować. Oczywiście czytałam od początku i muszę przyznać, że idzie ci coraz lepiej. Nie umiem i nie lubię pisać komentarzy, a nie chciałabym się ograniczać do lakonicznego fajne. Widać, że Wiki i Falkowicz coraz lepiej się ze sobą czują, a atmosfera dookoła nich, zwłaszcza na końcu iskrzy. Fajnie budujesz napięcie. Czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Anastazio, Weroniko dziękuje za miłe komentarze<D Dużo to dla mnie znaczy tym bardziej, że wiem na jakim poziomie są wasze opo:D Moje się umywa . . . ale po przeczytaniu nikt nie pada trupem więc może aż takiej tragedii nie ma :D Pozdrawiam. Już w sobotę kolejna część <3

    OdpowiedzUsuń