sobota, 21 grudnia 2013

CZĘŚĆ 6

Cudem ale jest :) Kolejna już część... dalej bez większego przełomu ale spokojnie;) Wasza cierpliwość będzie później wynagrodzona :*
PS: Jak zwykle proszę o uwagi jeśli wystąpiły jakieś błędy;) Jak do tej pory nikt nic nie pisał wiec chyba jakichś strasznych błędów nie robię... no ale jak by były to dajcie znać ;)
Pozdrawiam!!!


CZ.6

Wiki usłyszała dźwięk budzika i była zmuszona wstać. Ledwo zwlekła się z łóżka. Z Agatą miały wypić tylko po małej lampce ale w końcu skończyło się na całej butelce. Bolała ją głowa i miała lekko podpuchnięte oczy. Przebrała się i zrobiła perfekcyjny makijaż aby ukryć nocny, zakrapiany babski wieczór. Zeszła na dół i zobaczyła ledwo przytomną Agatę z rozczochranymi włosami i kubkiem kawy w ręku. Zaśmiała się ale szybko ucichła bo dał o sobie znać lekki kac. Przyjaciółki spojrzały na siebie porozumiewawczo i wymusiły uśmiechy. Wiktoria zdążyła zjeść śniadanie ale nie wypiła kawy. Chciała skorzystać z zaproszenia Andrzeja. Była ciekawa jak dalej potoczy się ich gra. Ciekawość to pierwszy stopień do piekła czyli już bardzo blisko do sąsiedztwa Falkowicza.

***
Weszła niechętnie do pokoju lekarskiego widząc, że siedzi w nim Jakubek z Niną. Czekała na jakąś zgryźliwą uwagę z ich strony ale oni tylko popatrzyli na nią prawie z obrzydzeniem i poszli do swoich spraw. Wiki poszła przebrać się i założyć kitel. Czekał ją obchód, oczywiście z profesorem Falkowiczem. Zastanawiała się dlaczego jeszcze go nie ma. Można było mu wiele zarzucić ale nie brak punktualności. Wręcz przeciwnie. Zazwyczaj przychodził przed czasem.
Wiki należała do niecierpliwych osób więc ruszyła korytarzem w poszukiwaniu Falka. Na parkingu stał jego samochód więc musiał być w szpitalu. Poszła do jego gabinetu i delikatnie zapukała. Drzwi same się lekko otworzyły. To co zobaczyła było jak miód na jej serce. Weszła do gabinetu nic nie mówiąc i zamknęła za sobą drzwi. Podeszła do biurka i usiadła w fotelu nie mogąc oderwać oczu od śpiącego Falkowicza. Wyglądał słodko i tak niewinnie…
Miał rozwiązany krawat i lekko rozpiętą koszulę. Uroku dodawały leciutko siwawe włosy w zupełnym nieładzie. Uśmiechnęła się do siebie. Mogła by tak przesiedzieć pół dnia gapiąc się na niego. Ale niestety… obowiązki.
- Panie profesorze – szepnęła – Profesorze – powiedziała już nieco głośniej ale Falkowicz tylko mruknął coś przez sen.
- Andrzejku do cholery wstawaj bo będę zmuszona zrobić obchód sama – zaśmiała się widząc rozanielonego Falkowicza.
Andrzej otworzył oczy zaskoczony tak nagłą ale i bardzo przyjemną pobudką. W końcu ostatnimi czasy obudzić się w towarzystwie Consalidy to było jego marzenie. Co prawda wolał żeby to się stało w innych okolicznościach ale jak się nie ma co się lubi itd…
Rozejrzał się nieprzytomnie po gabinecie i usiadł nagle prosto jak oparzony.
- Dzień dobry profesorze - Wiktoria nie mogła powstrzymać śmiechu a Falk tylko spojrzał na nią karcąco. Szybko zaczął poprawiać koszulę i zapinać guziki.
- Cholera sam nie wiem kiedy zasnąłem – mruknął
- Spałeś tu całą noc? – opanowała w końcu swój śmiech
- Tak, wróciłem jeszcze na chwile do szpitala po dokumenty i musiałem zasnąć. Którą to mamy godzinę?
- Spokojnie jest za 10 7, ale wolałam Cię poszukać bo zawsze długo przed czasem siedzisz w lekarskim. Myślałam, że wziąłeś sobie wolne czy coś a ja strasznie nie lubię robić sama obchodu – powiedziała zaczepnie uważnie się przyglądając jak Andrzej męczy się z krawatem
- Daj to, pomogę Ci – uśmiechnęła się i wstała żeby pomóc zawiązać mu krawat.
Kilkoma sprawnymi ruchami zawiązała czerwony krawat i dokładnie go poprawiła. Czuła na sobie jego przenikliwy wzrok ale nie peszyło jej to. Popatrzyła mu w oczy w których wyraźnie widoczne były wesołe iskierki i poklepała go lekko po torsie.
- Gotowe – powiedziała dumnie. A on jak by zaniemówił. Jej bliskość, jej ręce na jego klatce piersiowej, piękny uśmiech i cudowne spojrzenie. To w tym momencie zajęło wszystkie jego myśli.

- Idziesz ze mną na ten obchód czy będziesz tak stał? – zapytała i ruszyła dumnie w stronę drzwi. Po chwili oprzytomniał i ruszył za nią.

7 komentarzy:

  1. Achhhhh , te wiązanie krawata :) Bardzo przyjemna część i czekam oczywiście na kolejną ;) Wesołych świąt i duuuuuuuużo prezentów :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniale. Gdyby takie coś pojawiło się w serialu... Cudo :D Zaniemówienie Falkowicza - to już nie byle co :) Czekam na część 7 :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuje moje kochane ;) Najwspanialszym prezentem jest to kiedy wchodzę na bloga i widzę, że ktoś dodał komentarz :* Możecie mi nie wierzyć ale cieszę się wtedy jak małe dziecko :D
    PS: Może wy mi podpowiecie jak dodać zakładkę "A zaglądam do..."? Takie coś jak u ciebie Majeczko ;) Ja jestem totalny głąb komputerowy :D Ten blog to chyba jakimś cudem powstał :D Dodałam na początku Archiwum bloga i Łączną liczbę wyświetleń a teraz już nie pamiętam jak to uczyniłam :D:D:D Liczę na pomoc bo chciała bym dodać do tej zakładki wasze wspaniałe blogi <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety ja również jestem noga w tych sprawach , ale to bardzo miło z Twojej strony :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fanie, że nie jestem sama w swoim nieszczęściu 3:> <3
    Hmmm no to czekam na Majeczkę G. może tu jeszcze zajrzy a jak nie to ją zwabię częścią 7 :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne. Szkoda, że dodajesz tylko w weekendy, ale rozumiem, bo ja od czasu założenia bloga zaczęłam zawalać połowę spraw.
    Ciekawe jak to rozwiniesz. Nie mogę się doczekać. Mam nadzieję, że nie zrobisz z Falkowicza przesadnie miłego człowieka, ja jakoś nie umiem sobie wyobrazić jego mówiącego w każdym zdaniu kochanie, skarbie zamiennie z kotku, ale to twoje opowiadania i rób jak chcesz i tak będą one wspaniałe i bardzo mi się podobają.

    OdpowiedzUsuń